Jesteś tutaj: WitamyWielki PiątekFilipiny: Szokujący zwyczaj
Błąd
  • JFTP::login: Unable to login
  • JFTP::write: Nie można użyć trybu pasywnego

Filipiny: Szokujący zwyczaj

W dawnych wiekach w Wielki Piątek w całej Europie odbywały się procesje biczowników, bijących się dyscyplinami po obnażonych plecach aż do krwi. Jeszcze w drugiej połowie XVIII wieku zwyczaj ten był w Polsce powszechny. Teraz należy już do przeszłości, ale w niektórych państwach Ameryki Łacińskiej oraz na Filipinach nadal jest kultywowany.

W krajach tych znany jest również znacznie bardziej szokujący zwyczaj – wieszanie ochotników na kilka minut na krzyżu. Cała ceremonia jest formą jak najwierniejszego odtworzenia wydarzeń Wielkiego Piątku. Mimo sprzeciwów Kościoła w tych państwach tradycja ta wydaje się być bardzo mocna. Poniżej przytaczamy przetłumaczoną przez nas relację z takich szokujących obrzędów, napisaną przez naocznego świadka – Juana Manuela Feliz, Hiszpana mieszkającego w stolicy Filipin – Manili.

"Księża z katedry San Fernando w San Fernando de Pampanga walczą z mieszkańcami San Pedro de Cutud, małej wioski położonej nieopodal. Przyczyną jest celebrowanie Wielkiego Tygodnia przez mieszkańców San Pedro de Cutud na "swój" sposób: z rozlewem krwi, biczownikami i prawdziwym ukrzyżowaniem.

Księża, następcy hiszpańskich misjonarzy, którzy uczynili z Filipin jedyny kraj katolicki w Azji, czują się zwyciężeni. Chcieliby Wielkiego Tygodnia ograniczonego do łagodniejszych tradycji, takich jak procesje ze świecami, nawiedzanie kościołów – 14 (jak 14 stacji Kalwarii) albo 7 (jak 7 ostatnich słów Chrystusa).

Mieszkańcom Cutud to nie wystarcza. Chcą by za ich grzechy lub w podzięce za uzdrowienie kogoś bliskiego lała się krew jak na Golgocie. Biczowanie się jest tradycją starą, ale ukrzyżowania zaczęły się stosunkowo niedawno. W 1962 roku odgrywający rolę Chrystusa Artemio Añosa, został ukrzyżowany jako pierwszy. Artemio krzyżowano 10 lat pod rząd, do 1972. Zmarł w roku 1990 na atak serca. Od 1972 do 1975 jego następcą był Juanito Piring. Od tego czasu krzyżowano coraz więcej osób. W 1999 ochotników było aż 12.

Ale ci, którzy sprawiają, że ulice rzeczywiście spływają krwią, to biczownicy. W ciągu Wielkiego Czwartku i Piątku liczne grupy mężczyzn w kapturach przemierzają ulice San Fernando de Pampanga y San Pedro de Cutud z koronami cierniowymi na głowach, obnażonym torsem i boso. Okładają swoje plecy biczem zakończonym pałeczkami z bambusa. Idą w rzędach, uderzając się rytmicznie bambusem rozrywającym ciało. Czasem poprzedza ich inny zakapturzony człowiek, niosący wielki, drewniany krzyż.

Ku rozpaczy księży, biczownicy kierują się wprost na dziedziniec przed katedrą i przed głównym portalem padają na twarz, wygłaszają swoje prośby i obietnice, kontynuując biczowanie. Ich pomocnicy także ich chłoszczą, a niektórzy mają nawet szczotkę z tłuczonego szkła, którą rozdzierają im plecy. Biczownicy krwawią tak mocno, że krew zalewa im całkowicie spodnie, a bicze wydają się kropidłami bryzgającymi krwią. Krew rzeczywiście płynie ulicami San Fernando.

Księża uważają, że przegrali "wojnę" od czasu gdy telewizja i prasa zaczęły przyjeżdżać do Cutud, żeby pokazać te zwyczaje całemu światu i robić wywiady z ukrzyżowanymi.

Byłem świadkiem tych obrzędów w latach 1999 i 2000. W Wielki Piątek przed trzecią po południu biczownicy, turyści, dziennikarze poszli oglądać ukrzyżowanie. Mieszkańcy uczynili z drogi targowisko, na którym oferowali napoje w butelkach, kawałki melona, kokosa, słodycze. Wreszcie zobaczyliśmy, że nadchodzi człowiek niosący krzyż. Nazywa się Herosito Sangalang, ma 42 lata i jest wędzarzem ryb w San Pedro Cutud. Obiecał dać się ukrzyżować za uleczenie swej chorej żony. Herosito wycofa się w następnym roku po 15 latach ukrzyżowań. Ma już następcę. Nazywa się Rubén Enaje, ma 39 lat, jest malarzem pokojowym w Tarlac. Obiecał dać się ukrzyżować gdy pewnego dnia wypadł z trzeciego piętra i nic mu się nie stało. Zdarzyło się to w 1988 i od tego czasu daje się krzyżować co roku.

Część "publiczności" zrezygnowała kiedy weszliśmy na pole ryżowe, gdzie miał się odbyć obrzęd. W nocy padało i trzeba było przejść w wodzie po kolana do suchego miejsca, gdzie miały stanąć krzyże. Potem musiałem stoczyć walkę z dziennikarzem australijskim, by być jak najbliżej. Najlepsze miejsca zarezerwowała telewizja.

Gwoździe ze stali nierdzewnej leżały 15 dni w alkoholu (tak mówili mieszkańcy Cutud), są cienkie i długie, mają 13 centymetrów, i kończą się wielką płaską główką. Sprawdza je ważna osoba – kat Fernando Alfaro, który nie chwyci za młot aż do biblijnej godziny trzeciej po południu.

Fernando Alfaro jest ubrany w czarną koszulę i czarną czapkę. Mówi, że krzyżowanie sprawia mu przyjemność religijną, czy to się podoba czy nie księżom z San Fernando. Robi to już dziesięć lat. Widziałem jego pracę. Gdy krzyż leżał na ziemi badał końcem młota dłonie krzyżowanego, szukając najlepszego miejsca między koścmi i ścięgnami, przykładał gwóźdź i pewnie uderzał. Potem stawiano krzyż i w ten sam sposób przybijał stopy.

Kiedy oglądałem ukrzyżowanie Rubéna Enaje, Herosito Sangalang wisiał na krzyżu już 10 minut. Z powodu jego doświadczenia i twarzy przypominającej twarz Chrystusa wybierają go co roku aby szedł na czele Drogi Krzyżowej, obok Poncjusza Piłata na koniu i rzymskich centurionów. Tuż za nimi idą płacząc Maria Magdalena i Weronika. W tym roku wisiał na krzyżu przez 15 minut, najdłużej ze wszystkich.

Wenceslao Aquino był jedynym ukrzyżowanym nie mieszkającym w Pampandze; pochodzi z Valenzueli. Najstarszym ukrzyżowanym był 59-letni Bob Velez; miał na głowie perukę, żeby być bardziej podobnym do Jezusa.
Miałem już dość tego widoku. Poszedłem do miasteczka. Chciałem zobaczyć i sfotografować coś wesołego. Ujrzałem na podwórku jednego z domów dwuletniego chłopca pluskającego kijem w miednicy z wodą. Tak, to był nareszcie wesoły widok. Przyłożyłem aparat do oczu i wtedy dostrzegłem, że woda robi się czerwona. Kij, którym bawił się chłopiec, to był bicz z bambusowym końcem, którego jego ojciec jeszcze nie zdążył schować na następny rok..."

Źródło: www.wiara.pl

Msze Święte

dni powszednie

godz. 17.00  

niedziele i święta

godz. 8.00 i 10.30


Nabożeństwa

nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy 

każda środa po Mszy Św.

 

Litania ku czci bł. Jana Pawła II i uczczenie relikwii

każdy czwartek po Mszy Św.


nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego

każdy piątek po Mszy Św.

 

Spowiedź

30 minut przed każdą Mszą Św.

 

Wpłat na rzecz parafii

można dokonywać

na konto bankowe:

Bank Spółdzielczy w Brodnicy

02 9484 1121 2009

0100 4487 0002

 

Wpłat na rzecz kaplicy

można dokonywać

na konto bankowe:

Bank Spółdzielczy w Brodnicy

45 9484 1121 2009

0100 4487 0004

Gościmy

Odwiedza nas 14 gości oraz 0 użytkowników.

Modlitwa za wstawiennictwem bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego o ustanie epidemii koronawirusa

Nasz kościół