Religijną sytuację miłości małżeńskiej spróbuję naszkicować na tle ogólniejszym. Zwrócę najpierw uwagę na to, jak dalece dobro, które czynimy i którym żyjemy, może być dwuznaczne. Sądzę, że w świetle zaproponowanego opisu sens sakramentu małżeństwa ukaże się nam niejako automatycznie.
CHRYSTUS PROSTUJE SENS MIŁOŚCI
Pomińmy tu oczywisty fakt, że czynimy wiele zła. Również dobro, jakie czynimy, jest najczęściej okaleczone. Jak trudną sztuką jest na przykład miłość do dziecka. Trzeba raz po raz zadawać sobie pytanie, czy moją miłością nie uczę dziecka egoizmu. A może całkiem odwrotnie, może w mojej miłości jest za dużo surowości, może dziecku zbyt zimno, żeby normalnie się rozwijać. Tak czy inaczej nie ma miłości doskonałej. Stawka idzie jedynie o to, żeby w bilansie ogólnym było jak najwięcej daru i jak najmniej krzywdy.
Ceni się wysoko ludzi, którzy "spalają się dla innych". Może przynajmniej to jest jednoznaczne? Przecież sam Chrystus powiedział, że nie ma większej miłości niż życie oddać za braci. Niestety, "spalanie się dla innych" nie jest równoznaczne z "oddawaniem życia za braci". Może być wystawianiem się na żer cudzemu bęcwalstwu, może być ucieczką od podstawowych obowiązków, rozmienianiem się na drobne i przelewaniem z pustego w próżne. Chrystus uczył, że tylko wtedy ktoś naprawdę oddaje życie za braci, jeśli w ten sposób życie zyskuje. Istnieje cienka, a przecież niezmiernie istotna granica między ofiarą a ofiarnictwem. Ale nie tylko w tym rzecz, że trzeba uczyć się rozróżniać. I tym razem chodzi jedynie o bilans, o to żeby zyski były większe niż straty.
Orędzie na LXIII Światowy Dzień Modlitw o Powołania (Tłumaczenie z oryginału włoskiego: ks. Marek Dziewiecki)
Czcigodni Bracia w Biskupstwie,
Drodzy bracia i siostry,
Celebracja kolejnego Światowego Dnia Modlitw o Powołania staje się dla mnie okazją ku temu, by zaprosić cały Lud Boży do refleksji na temat: Powołanie w tajemnicy Kościoła. Święty Paweł Apostoł pisze: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa... W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (Ef 1, 3-5). Jeszcze przed założeniem świata, zanim zaczęliśmy istnieć, Ojciec Niebieski wybrał nas osobiście i powołał do tego, byśmy weszli w synowską relację z Nim poprzez Jezusa, Słowo Wcielone, pod natchnieniem Ducha Świętego. Oddając za nas życie, Jezus wprowadził nas w tajemnicę miłości Ojca. W tajemnicę tej miłości, która całkowicie obejmuje Jezusa i którą On ofiaruje każdemu z nas. W ten sposób, zjednoczeni z Jezusem, który jest Głową, tworzymy jedno ciało, którym jest Kościół.
Kapłani wspominają czasem przypadki udzielania sakramentu chorych, które miały miejsce w domach i w szpitalach, w kaplicach i w kościołach, czasem na ulicy. Różne są okoliczności towarzyszące przyjmowaniu tego sakramentu - udziela się go chorym w różnym wieku i w różnym stadium poważnej choroby, przed operacją, której przyczyną jest ciężka choroba. Szafarze sakramentu chorych podziwiają szczególne działanie łaski Bożej.
Co mówi Kościół katolicki o siedmiu tematach zawartych w siedmiu ostatnich słowach Jezusa na krzyżu?
Przebaczenie
Odpuszczenie grzechów w Kościele ma miejsce przede wszystkim, gdy po raz pierwszy wyznaje się wiarę. Z wodą chrzcielną zostaje bowiem udzielone pełne przebaczenie i nie pozostaje już żadna wina: ani pierworodna, ani inna popełniona później; nie pozostaje też żadna kara do odpokutowania, by zadośćuczynić za te grzechy... Łaska chrztu nie uwalnia jednak naszej natury od jej słabości; przeciwnie, nie ma takiego człowieka, który nie musiałby 1264 walczyć z pożądliwością, gdyż nie przestaje ona skłaniać do złego (Katechizm Rzymski I,11,3).
Kto w walce ze skłonnością do złego byłby tak mocny i czujny, by uniknąć wszelkiej rany grzechu? "Było więc konieczne, aby Kościół miał moc odpuszczania grzechów także w inny sposób niż przez sakrament chrztu. Z tej racji 1446 Chrystus dał Kościołowi ękluczeĽ Królestwa niebieskiego, mocą których mógłby przebaczyć każdemu grzesznikowi żałującemu za grzechy popełnione po chrzcie świętym aż do ostatniego dnia życia (Katechizm Rzymski 1,11,4).
Kazanie abp. Edwarda Ozorowskiego Metropolity Białostockiego wygłoszone w Sokółce 2 października 2011 r.
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Nasza uwaga skupia się dziś na Eucharystii, która jest źródłem życia Kościoła i szczytem, ku któremu zmierza jego działalność (KK,11; KL,10; DK, 5). Aby lepiej ją zrozumieć i owocniej z niej korzystać, potrzebujemy wyrazistego spojrzenia na jej wczoraj i dziś.
1. Wieczernik – krzyż – Msza św.
Eucharystia narodziła się w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy to Jezus, czyniąc dzięki, dawał uczniom do spożycia swoje Ciało i do picia swoją Krew. Wypowiedział wówczas znamienne słowa: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” (Łk 22,19); „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” (Mt 26,28). Połączył w ten sposób ucztę paschalną z wydarzeniem męki i śmierci krzyżowej. Na krzyżu, Jezus, „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1). Jezus złożył życie swoje w ofierze miłości. Wieczernik uprzedzał ofiarę krzyżową i jednocześnie już ją uobecniał. Tam bowiem, gdzie znajduje się Ciało Jego za nas wydane i Krew Jego za nas przelana, tam uobecnia się Jego ofiara. Uobecnieniu temu towarzyszą słowa: „Czyńcie to na moją pamiątkę” (1 Kor 11,14).
Po Wniebowstąpieniu Jezusa Apostołowie wrócili z Góry Oliwnej do Jerozolimy. Przez kilka dni trwali na modlitwie w Wieczerniku razem z Maryją, innymi niewiastami i braćmi. Czekali na zstąpienie obiecanego przez Mistrza Pocieszyciela.
Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć szum z nieba, jakby uderzenie gwałtownego wichru i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,1-4).
Tak autor Dziejów Apostolskich, św. Łukasz, opisuje pierwsze bierzmowanie w historii Kościoła. Apostołowie przeżyli coś wyjątkowego. Zostali porwani i umocnieni przez Ducha. Przestali się bać. Zaczęli odważnie głosić Ewangelię o Zbawicielu „pobożnym Żydom ze wszystkich narodów pod słońcem”, którzy przebywali w Jerozolimie.
Na większość członków Kościoła XXI wieku także zstąpił Duch Święty. Jednak dzień, w którym się to stało, był całkiem zwyczajny. Nie było gwałtownego wichru ani ognistych języków. Nikt nie zaczął mówić obcymi językami. Biskup włożył na głowę ręce i namaścił czoło krzyżmem, mówiąc: „Przyjmij znamię daru Ducha Świętego”. Każdy wrócił z kościoła zmęczony po długiej uroczystości i tylko nieliczni poczuli, że w ich życiu, jako chrześcijan, wydarzyło się coś wielkiego...
Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. (Mt 28,19)
Chrzest jest pierwszym sakramentem. Przed chrztem bowiem nie można przyjąć żadnego Sakramentu.
Chrzest jest też najpotrzebniejszym sakramentem. Kto bowiem nie przyjmie sakramentu chrztu, nie może uzyskać zbawienia według słów Pana Jezusa: „Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Bożego” (J 3,5). Kościół katolicki udziela chrztu świętego, posłuszny rozkazowi Zbawiciela: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” (Mt 28, 19).
Człowiek dorosły, który bez własnej winy nie może przyjąć chrztu, może być zbawiony; musi jednak pragnąć chrztu, a przynajmniej pragnąć spełniać we wszystkim wolę Bożą. To pragnienie połączone z doskonałym żalem za grzechy, nazywamy chrztem pragnienia.
Człowiek nieochrzczony, który poniesie śmierć męczeńską za Chrystusa, będzie również zbawiony. Tę śmierć męczeńską nazywamy chrztem krwi.
Sakramentu chrztu udzielają w sposób uroczysty biskupi i kapłani, a za ich zezwoleniem także diakoni. W nagłej potrzebie może ochrzcić każdy człowiek, nawet niechrześcijanin, musi mieć jednak zamiar czyli intencję rzeczywiście ochrzcić, czyli spełnić to, co spełnia Kościół udzielając chrztu świętego.