Wśród wielu filmów, jakie można obejrzeć w telewizji jest sporo takich, które dotykają kwestii zemsty i przebaczenia. Wiele z nich można streścić w ten sam sposób: „Przestępcy niezwykle się rozpanoszyli. Prawo nie radzi sobie z tym problemem, a bandyci uniemożliwiają spokojne życie zwyczajnym ludziom. Potrzebne są nadzwyczajne środki, aby temu problemowi zaradzić. Dlatego pojawia się postać wyjątkowa, pan X, który przyjmuje zasady gry bandziorów i w ten sposób zaprowadza porządek”.
To tylko filmy. Niestety, ich scenariusz dość często jest przenoszony w życie. Tradycyjne metody walki ze złem rzeczywiście zbyt często zawodzą. Dlatego wielu ma pokusę, by zacząć stosować prawo odwetu. Dostrzegamy wiele miejsc na ziemi, gdzie logika zemsty, pokonania przeciwnika za wszelką cenę, bierze górę nad budowaniem stosunków międzyludzkich opartych na rozsądnym kompromisie. Obserwując niektóre konflikty widzimy, że ich eskalacja jest właściwie nieunikniona. Jedna krzywda rodzi następną. A w takiej sytuacji pokój może nastąpić dopiero wtedy, gdy jedna ze stron konfliktu fizycznie zlikwiduje wszystkich wrogów. Jest oczywiście inne wyjście, ale wymaga ono ogromnej odwagi przeciwstawienia się pomówieniom o sianie defetyzmu, zdradę ideałów, tchórzostwo i słabość. To droga rozsądnego przebaczenia.
Nie mamy większego wpływu na losy świata. Ale od nas zależy to, co dzieje się w naszym najbliższym otoczeniu. Są oczywiście sytuacje, w których trzeba troszczyć się o sprawiedliwe wymierzenie kary, aby zło się nie rozpanoszyło. Ale ucząc się na błędach popełnianych przez innych możemy starać się pamiętać, że gdy wymierzanie kary staje się zemstą, wtedy wkraczamy na grząski teren nakręcania spirali nienawiści.
Pan Jezus uczył, że przebaczać powinniśmy nawet siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18, 22). Jako Jego uczniowie zapewne chcemy na serio traktować tę naukę. Ale miewamy opory. Przebaczenie nie jest w modzie. Chyba zresztą nigdy nie było. Co pomyślą o nas ci, którzy uważają, że zawsze należy kierować się zasadą „oko za oko, ząb za ząb”? Czy chrześcijanin powinien się tym przejmować?
Nie chcemy być postrzegani przez innych jako słabi. Zauważmy jednak, że jest odwrotnie. Dążenie do zemsty charakteryzuje małych i zakompleksionych. Ludzie wielcy potrafią wznieść się ponad swoje ciasne ambicje. Dla niektórych przyczyną niechęci wobec przebaczania może być nieumiejętność przegrywania. Ale przebaczający niczego nie przegrywa! Raczej odnosi wielkie zwycięstwo! Tyle, że nie nad swoim przeciwnikiem, ale nad tym, który jest wrogiem wszystkich ludzi, szatanem. Zwycięstwo miłosierdzia jest wielką klęską złego.
Inni z kolei mogą bać się, że zostaną wzięci za głupców, których łatwo można oszukać i wykorzystać. Co więcej, za naiwnych tchórzy, którzy boją się podjąć walkę. Ale czy mamy coś do stracenia? Jeśli przebaczamy, a ktoś nie wykorzystuje danej mu szansy, zawsze jest możliwość podjęcia później odpowiednich kroków, aby przywrócić sprawiedliwość. Podobnie jak to zrobił król w przypowieści o niemiłosiernym słudze (Mt 18, 23-34). Jest za to nadzieja, że okazane miłosierdzie jednak skłoni winnego do przemyśleń. Przebaczający jest zdecydowanie bardziej dalekowzroczny, niż ten, kto szuka zemsty...
„Przestań się lękać”. Ten, który jest Pierwszym i Ostatnim, i Żyjącym, ten który jest wszechmocnym Panem całego stworzenia jest także tym, który wskazał na konieczność przebaczania. Traktuj Jego słowa poważnie. On mylić się nie może. W dzień sądu nie zarzuci ci, że zbyt często wybaczałeś. Ale na pewno zapyta, dlaczego wybaczałeś tak rzadko...